piątek, 31 października 2014

6.

HEY, I JUST MET YOU AND THIS IS CRAZY! BUT HERE'S-

Odebrałam telefon, który wyrzucał z siebie melodię "Call me maybe" nienawidziłam tej piosenki, więc dlatego ustawiłam ją na dzwonek. Nie zrozumcie mnie źle, kocham głos Carly, ale gdy słuchasz tej samej piosenki kilka razy w ciągu dnia staje się znienawidzona.

Halo? - odpowiedziałam zaspanym głosem. Zamrugałam kilka razy oczami, aby móc przyzwyczaić się do promieni słońca, które wpadało przez moje okno. Zapomniałam zasłonić rolety, mój błąd.
Hej Cassie. - usłyszałam znajomy głos, który wydobywał się z urządzenia.
Dlaczego dzwonisz do mnie tak wcześnie rano? Powaliło Cię Niall. - mruknęłam, zaś on zacmokał z dezaprobatą.
Cass, jest prawie 10.
Wiem, właśnie dlatego powinnam spać jeszcze dwie godziny. - południe było najlepszym okresem na to, aby wstać. Zbliżała się pora lunchu, którą wolałam sto razy bardziej niż śniadanie. Chociaż obiad był najlepszym posiłkiem w ciągu dnia, nie pytajcie mnie dlaczego mam właśnie takie zdanie, jestem trochę dziwna.
Wstawaj Cass! - krzyknął Niall na moje marudzenie. Wzdrygnęłam się przez to wszystko.
Ja pierdole Niall, nie musisz tak krzyczeć. Dopiero się rozbudzam. - mruknęłam z niezadowoleniem.
Pomyślałem, że możemy gdzieś dzisiaj wyskoczyć. Tylko nasza dwójka..
I Macy, prawda? - skończyłam za niego.
Uhm, tak. Kumple z zespołu wpadli do Mullingar, więc mogą nam towarzyszyć. Może być fajnie, jeśli wyjdziesz z tego łóżka.
Nie. - powiedziałam.
Dobranoc Niall.
Jest prawie południe Cass.
Cokolwiek.
No chodź, no! Możemy gdzieś wyjść, iść na pizzę. Kupię Ci pizzę, tylko dla Ciebie.
Jak dużą..
Tak dużą, jaką będziesz chciała.
Kiedy mam być gotowa?
Przyjadę po Ciebie za godzinę. Pasuje?
Ta, dobra. Niech będzie.
Do zobaczenia Cassie.
Walnę Cię w twarz, jeśli nie kupisz mi największej pizzy.
Dostaniesz pizzę, obiecuję. - zaśmiał się chwilę przed rozłączeniem. Odłożyłam telefon na półkę i wtuliłam się w poduszkę. Boże, kocham swoje łóżko tak bardzo. Nie chciałam stąd wychodzić i poczuć chłodu na mojej skórze.

Niechętnie wstałam i udałam się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Ogarnąć jakieś ciuchy na wyjście z Niallem, jego znajomymi i wywłoką, znaczy się z Macy.
W żółwim tempie wzięłam prysznic, umyłam zęby i twarz. Na szczęście włosy myłam wczoraj wieczorem, więc dzisiaj związałam je tylko w niechlujnego koka.
Z szafy wyjęłam bluzkę na ramiączka, jeansową kamizelkę i moje ulubione jeansy.
Ubrałam się szybciej niż zazwyczaj, nałożyłam lekki makijaż. Mam na myśli podkreślenie rzęs tuszem i krem BB na twarz, najlepsze co istnieje.
Przed wyjściem z pokoju naciągnęłam na nos okulary przeciwsłoneczne, zaś do torebki włożyłam klucze i portfel.

Wybierasz się gdzieś? - zapytała mama, znaczy się wyskoczyła z tym pytaniem jak królik z kapelusza.
Wychodzę gdzieś.
Gdzie to coś jest?
Pizzeria.
Która?
Nie wiem.
Z kim?
Z ludźmi.
Jakimi ludźmi? - zapytała takim tonem, jakby miała zaraz wybuchnąć.
O co Ci chodzi? Mam już osiemnaście lat, przestań mnie traktować, jakbym miała pięć! Nie jestem małą dziewczynką, którą musisz mieć ciągle na oku!
Dopóki mieszkasz w moim domu, będziesz przestrzegała moich zasad Cassandro!
Może powinnam się wynieść! - krzyknęłam.
Może masz rację!
Spojrzałam na nią zimnym wzrokiem, zbiegłam ze schodów i wyszłam z domu, uprzednio trzaskając drzwiami jak najmocniej się dało.
Mama była wkurzająca, ale kochałam ją najbardziej na świecie. Ciężko było ją kochać, ciągle chciała grać pierwsze skrzypce w moim życiu. Zawsze była nadopiekuńcza, wręcz zabierała mi przestrzeń osobistą.

Usiadłam na huśtawce, która była umiejscowiona na ganku. Było zimno, cholernie zimno. Lekko się rozhuśtałam, aby nie zamarznąć na śmierć w oczekiwaniu na Nialla.
Chwile później pod dom zajechał czarny bus to na pewno nie było Niall, bynajmniej nie jego samochód. Jednak z samochód wyskoczył on.
Hey Cassie! - zawołał.
Ja..
Jedyny samochód, który da radę pomieścić nas wszystkich. - odpowiedział na pytanie, którego nie zdążyłam zadać.
Wskakuj, nie będziemy czekać wiecznie. - zaśmiałam się.
Podeszłam do samochodu i wsiadałam do niego, zaraz po mnie zrobił to Niall, zamykając drzwi.
Siedziałam pomiędzy chłopakiem w loczkach, który się dziwnie uśmiechał a Niallem.
Durnie, poznajcie Cassie. Cassie poznaj idiotów. Macy już znasz. - przedstawił mnie chłopakom.
Hey Gassy. - mruknęła Macy, zlałam ją totalnie.
Hejka, jestem Harry. - powiedział loczek podając mi rękę, abym ją uścisnęła. Dziwny chłopak, naprawdę dziwny. Miał wielką rękę, jakieś 3 razy większa niż moja. Yeti.
A ja Louis. - chłopak w paskach, zapamiętam.
Jestem Liam. - chłopak z twarzą szczeniaczka, łatwizna.
Miło mi, Zayn jestem. - wytatuowany brunet z blond grzywką.
Zaś ja jestem Cassandra, ale mówcie mi Cassy bądź Cassie, mam za długie imię.
Okay Cassy. - odpowiedział Liam wraz z uśmiechem na twarzy. Miał nas zawieść, więc odpalił silnik i ruszył spod domu.

Obiecałeś mi pizzę Ni, pamiętaj o tym.
Dostaniesz tę cholerną pizzę, zobaczysz. - zacmokał, jak zawsze w takich sytuacjach.
Nie wiem jak możesz jeść tę pizzę. Obrzydliwy ser i te wszystkie dodatki, które tuczą. - sarkazm, nie muszę kto to powiedział?
To dobrze - odpowiedział Louis. 
Kto dba o wagę?
Uhm, dziewczyny.
Możesz to spalić Macy, nie wiem po co tak przeżywasz. - odpowiedziałam z większym sarkazmem niż ona.
Zajmij się sobą, Gassy. Jesteś grubasem. - próbowałam się uspokoić, ale mam ochotę wyrwać jej te kudły i obić ryj, zrobię to kiedyś. przysięgam.
Nie jest gruba. - Zayn stanął w mojej obronie. Macy spojrzała na niego jak na debila.
Jedźmy tam, ale nie wiem po co, skoro nie będę nic jadła. - Serio? Co kogo to obchodzi. Wiem, ze zachowuję się jak zazdrosna eks dziewczyna, no cóż.. jestem zazdrosna.
Jest dobrze.

Spojrzałam na Macy, zadrżałam. Miała na sobie crop top, cieszyłam się, że ubrałam coś cieplejszego, zasłaniało mi plecy i brzuch, na moje szczęście.
Wysiadła z samochodu i prawie się przewróciła. Jak można ubierać szpilki i nie potrafić w nich chodzić? Nie wiem gdzie ta laska ma mózg, ale na pewno nie jest na odpowiednim miejscu.
Zadrżała, Niall dał jej swoją bluzę. No przecież. Co za pustak, boże.
Wejdźmy do środka. - powiedziałam, aby nie zwymiotować na Macy.
Pachnie jak w niebie.
Zgadzam się Ni.
No i kto to mówi? Jak umrzesz to wylądujesz w piekle, grubasie.
Zamknij się Macy, kiedyś Cię skrzywdzę. Obiecuję.
Nie możesz mnie dotknąć, Niall mnie zawsze obroni.
Macy, przestań obrażać moich przyjaciół. Usiądźmy jak ludzie, bez kłótni.
Jesteś chamska Macy. - usłyszałam cichy ton Liama.
Cokolwiek. Nie jesteś moim ojcem, aby mówić co mam robić.
Tsa, nie bez powodu nazywają mnie "Daddy Direction" - Liam zagiął Macy, nic nie odpowiedziała, tylko fuknęła.
Zlewaj ją tak jak my to robimy, wszyscy wiedzą, że jest pustą idiotką. - usłyszałam szept Louisa, powstrzymywałam się od głośnego śmiechu.
Więc dlaczego Niall się z nią umawia?
Wszyscy zadajemy sobie to pytanie od jakiegoś czasu. - Harry się wtrącił do naszej rozmowy.
Zawsze obraża moje loczki, rozumiesz to?!
Aw. Masz najlepsze włosy na świecie Harry.
Wiem Zayn, Twoje też są niczego sobie. - nasza czwórka się zaśmiała.

Ej ludzie, chodźcie zamówić co chcecie.
Siedzisz po tej stronie co ona Louis. - powiedział Harry.
Ona jest wredna.
Nie, to Ty to siedzisz po tej stronie. Zayn..
Nigdy, przenigdy. Nie i koniec. Liam.. może Ty?
Ja.. ja.. no..
Ja usiądę po przeciwnej stronie, co mi szkodzi. - odpowiedziałam, bo miałam w planie skopać te jej chujowe nóżki.

Czemu siedzisz na przeciwko mnie, Gassy?
Bo mogę? - usłyszałam chichot chłopaków, Macy spojrzała na nich morderczym wzrokiem. Spuścili wzrok na kartę zamówień, ale uśmiech nie schodził im z twarzy. Nie dziwie się.
Cassie, największa pizza tak? Jaką chcesz?
Zaskocz mnie. - puściłam mu oczko. Macy ustała na moją stopę, swoimi szpilkami.
CHOLERNE KRÓWKI! - zapiszczałam bez przekleństw, ze względu na to, że w pizzerii były dzieci.
Cass.. - Niall powiedział z niepokojem.
Uhm.. Harry mnie kopnął w łydkę. - spojrzałam na niego takim wzrokiem, aby załapał o co mi chodzi.
Przepraszam Cassy, myślałem że to stół.
Oh.
Następnym razem jak puścisz mu oczko, to zrobię coś gorszego. Pożałujesz, że się urodziłaś. - Macy powiedziała mi do ucha, zanim wyszła do toalety.
Spróbuję ponownie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Sapnęła i poszła w swoją stronę. Pustak do potęgi entej.

Szykuj się na wojnę Macy Brooks. Udowodnię wszystkim, że nie jesteś królową.
Zemsta jest słodka.